wtorek, 25 maja 2010

Biegacz (Kruchu)

On jeszcze nie jest pewien, że chce być bohaterem.

Foto:
Kruchu: Ciekawe, czy mnie zauważą...
Dziewczyna w środku: O rany, ale szybko biegnie.
Kruchu: Zauważyły! Teraz, odważnie, wdech, wydech, wdech, wydech!

Ze wspólnych treningów najłatwiej zapamiętać jego plecy. Powinien wypisać sobie na nich coś ciekawego, bo rzadko kiedy udaje się nam go wyprzedzić. Na szczęście – ma to też swoje plusy, bo równie często co plecy, obserwujemy jego stopy. Nic w nich pięknego i to żaden fetysz. Po prostu, chodzi o rytm.

Dopóki biegniemy równo, dobrze jest wsłuchać się w jego rytm, wyrównywać oddech i swoje własne tempo. Łatwiej się biegnie. Szkoda, że podczas maratonu nie będzie na nas czekał. Na treningach też miewa momenty, kiedy używa silnika dwa razy silniejszego niż nasze. Włącza go na kilka okrążeń przed końcem biegania powodując frustrację wszystkich, którzy chcą, a nie mogą. Ale – lata ćwiczeń robią swoje.

Kiedy Kruchu zaczął biegać nie potrafię sobie przypomnieć, za to doskonale pamiętam jego treningi w Ksawerowie, kiedy ćwiczył oddech, postawę, pracę całego ciała. Na efekty nie trzeba było długo czekać, a swoje zrobił na pewno także wrodzony talent. Tempo nieosiągalne dla prawdopodobnie żadnego z nas trzyma do dziś.

Ale żeby do cukierkowego obrazu dorzucić łyżkę dziegciu – Łukasz „Inna liga biegania” Kruszewski na razie jeszcze wcale nie wie, czy będzie bohaterem. Gdyby do jego kondycji dorzucić zapał Karpia czy zawziętość Chrabla, mielibyśmy maratończyka od jutra. A tak, Kruchu wciąż zmaga się z własną motywacją. Jeżeli przekona sam siebie, góry przeniesie. No, przekonuj się, Brachu.

7 komentarzy:

  1. przekonuje, przekonuje :)
    tylko pamiętaj.. o trampkowym obuwiu na maratonie :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co będzie z tymi trampkami. Naprawdę mam ochotę sobie kupić ekstra buty do biegania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze byłoby, gdyby kruszek też kupił sobie buty - w tych trampkach nie przebiegnie, a wtedy już zawsze będzie miał brodę jak prawdziwy św. Mikołaj :-P

    OdpowiedzUsuń
  4. a karpiu pewnie jak w biechach... na BOSAKA :D :P:P

    OdpowiedzUsuń
  5. ps najmocniej jak się da trzymam kciuki za weekendowy maraton :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a może warto nie przebiec tego maratonu i zostawić taką brodę. Ostatnio w piątek dwie super laski mówiły, że wyglądam w niej naprawdę ekstra :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany! Z różnych względów nie byłem tutaj przez kilka dni i... teraz już naprawdę czuję się jak blogująca nastolatka, której bloga ktoś zauważył :D Komputerowy orgazm ;)
    Kruchu - gdybym był gejem napisałbym, że broda dodaje charakteru (i puściłbym oko). Ale że nie jestem, to - niestety - muszę napisać, że nadal mi się nie podobasz :D
    Kamilka - Kciuki musisz trzymać wyjątkowo mocno. 10 kilometrów to tak jakby dość dużo... :/

    OdpowiedzUsuń