wtorek, 1 czerwca 2010

Animator (Karpiu)


Karpiu na pewno będzie bohaterem.

Pod względem determinacji przegrywa tylko z Chrablem. Jest naszym wyrzutem sumienia i zegarynką zarazem. Wylicza, ile kto opuścił treningów, pierwszy proponuje terminy kolejnych, sam jest gotowy biegać nawet pijany po weselu i poprawinach, o wielogodzinnych remontach u jego babci nie wspominając. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że z naszej czwórki ćwiczących na Włókniarzu jest najbardziej systematyczny.

O ile o pseudonim dla Chrabla (porywacz) i Krucha (biegacz) było łatwo, to już przy Karpiu zastanawiałem się wyjątkowo długo. Animator. Bo nie daje nam zapomnieć, po co zaczęliśmy trenować, ale też dlatego, że wyznacza nam rytm treningów. Rytm zupełnie niezwykły. Przykład:

Tak biega Kruchu: tup, tup, tup, tup, tup, tup (gdyby zostawić go na chwilę samego, wypić piwo z kumplami, obejrzeć mecz i wrócić usłyszelibyśmy to samo, miarowe) tup, tup, tup, tup.

A tak biega Karpiu: tup, TUP, Tup, tup-tup, tuuuuup, tup-tup-tup-tup, tup. Tuputupu, TUP.

Karpiu już dawno pogodził się z myślą, że nie będzie biegał jak nakazują podręczniki. Nie martwi się stabilizowaniem oddechu ani mistrzowską postawą. A skoro się nie martwi, to może swobodnie z nami rozmawiać. To wymaga dużego samozaparcia, bo my dla odmiany staramy się trzymać rytm, więc Karpiowi na jego minutowy monolog odpowiadamy półsłówkami albo wcale. W zamian jesteśmy na bieżąco z informacjami ze stadionów świata (głównie z jednego stadionu w Anglii), a Karpiowi łatwiej się biegnie, bo nie myśli o zmęczeniu. Wilk syty i owca cała.

4 komentarze:

  1. AAAAAAA, nie mogę!! tuuuuuuuuup, TUP, TUPTUP - jakbym widziała jak biegnie :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz? Ja tego bloga wrzuciłem... 3 minuty temu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ na tym zdjęciu Karpik ma łydkę :P:P:P
    fakt jest natomiast niezaprzeczalny...że Karpik wybrał oglądanie meczy na Old Trafford niż zajęcia z RYTMIKI :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. widać, każdy ma swój sposób :D jejaaaa 10 km?? :D:D tutaj kciuki nie wystarczą :D trzeba dobrej modlitwy ;-) to niesamowite, że ciągle macie samozaparcie:) oby każdemu starczyło sił na te ostatnie kilka kilometrów... :)

    OdpowiedzUsuń