sobota, 8 maja 2010

O 4 kilometry lepszy!


Pierwszy oficjalny bieg, pierwszy dramatyczny finisz. Tak bardzo uciekałem przed tym gościem w iście sportowym stroju, że aż wyprzedziłem biegnącą przede mną dziewczynę. Dzięki Kruchu za doping!
Choć za Kruchem, za Chrablem, za Karpiem - jestem zadowolony. Obiecałem sobie być zadowolonym z czasu poniżej 20 minut. Przebiegłem w 19:35, czyli przyzwoicie, pewnie na miarę dzisiejszych możliwości. I wyprzedziłem Marzenę Głaszcz. Niech nikt jej wieku nie wypomina, ale jak patrzę na nią biegającą za piłką od kosza w ekspresowym tempie, to nie dawałem sobie wielkich szans. A jednak - udało się!
Wnioski:
- ćwiczenie czyni mistrza. Michał Olejnik przemknął obok mnie jak wiatr. Potem się przyznał, że zimą przebiega 150 kilometrów tygodniowo.
- prezydent biegał jak umiał, a że nie umiał, to było śmiesznie. Dał jednak dobry przykład.
PS. Krystianowi Dobrzańskiemu dziękuję za zdjęcia!

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. mała rozgrzewka przed maratonem :) kolejny krok na przód, chociaż samo bieganie...to czasem świetna rozgrzewka przed maratonem zwykłego kolejnego dnia. słuchawki na uszy i tyle mnie widzieli. każdy ma jakiś swój maraton i masz rację :) ĆWICZENIE CZYNI MISTRZA... determinacja daje spełnienie :) by być wreszcie o te 4 kilometry lepszym :) w sukcesie chyba najpiękniejsze jest samo dążenie...

    OdpowiedzUsuń