Jest niedziela, godz. 18.00. Chwilę temu wróciłem znad Stawów Jana w Łodzi, gdzie wraz z Karpiem i Chrablem (o nich później) zmierzyliśmy się z kolejnym wyzwaniem, jakie przed początkującymi biegaczami stawia człowiek-biblia polskiego biegania, Jerzy Skarżyński (a o nim wcześniej, znaczy - następnym razem). Wyznaczyliśmy sobie cel - 10 października chcemy przebiec maraton. 42 kilometry 195 metrów.
Ten blog jest kuracją na odchudzanie. Przyszłe anorektyczki (a obecnie normalne kobiety, które się odchudzają, bo....
Bohaterów jest kilku. Było kilkunastu, ale część zapał na dobre wypociła zapał na bieżni. Pozostali sprawdzą się za kilka dni. W sobotę 4-kilometrowy, I Pabianicki Bieg Zamkowy w ramach akcji Cała Polska Biega. Startujemy o 12.30 ze Starego Rynku. Po półtora miesiąca treningów bieg na 4 kilometry to żadne wyzwanie. Nie chcę wygrać, pewnie i tak nie miałbym szans. Ale chcę przebiec. Podobnie będzie z maratonem. Niewielu jest ludzi, którzy mogą powiedzieć: „Przebiegłem maraton”. Ja chcę być jednym z nich. I oby na starcie nas, biegaczy-przyjaciół, stanęło jak najwięcej (i tyluż zameldowało się na mecie, ale przecież pół sportowego świata przysięga, że już sam start na Olimpiadzie to honor i zaszczyt. Co tam, wyniki. Bzdura, co? Każdy stając na starcie marzy o zwycięstwie. My też będziemy. Definicja zwycięstwa zaś nie musi być tak jednoznaczna. Może wystarczy przebiec?).
No cóż Maćku pozostaje życzyć powodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńPamiętaj o umowie wymiany adresów, twój jest już u mnie :)
wystarczy ruszyć z miejsca... fajnie jest, zrobić coś od początku, do końca. Może mi też się to kiedyś uda. Ale Tobie na bang, bo jestes długodystansowcem :D nie bede mogla zobaczyc w sobotę jak biegniecie, ale trzymam kciuki!!
OdpowiedzUsuńna bank :P
OdpowiedzUsuń